Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

niedziela, 7 lutego 2016

Skąd mam wiedzieć, że kocham? Czym jest miłość?


Długo zastanawiałam się nad tym o czym napisać. Szukałam tematu... albo inaczej: szukałam czegoś, w co mogłabym zawrzeć moje przemyślenia, co zainteresowałoby i zmusiło Ciebie, czyli czytelnika do refleksji. My, dziewczyny mamy bardzo dużą skłonność do przyjmowania wszystkiego do siebie. Wiadomo: są i wyjątki, ale dla dobra tego co zaraz napisze, oraz dla spójności całego przemyślenia uogólnię jak tylko się da. Z powodu małych problemów i wątpliwości, jakie dopadły mnie ostatnio w związku z moim chłopakiem, podobnie do większości ludzi w dwudziestym pierwszym wieku - którzy mieli okazję być w podobnej sytuacji - postanowiłam poszukać porady w internecie. To, co znalazłam na przeróżnych forach internetowych jest wiadome: głupoty mniejsze lub większe. Jedna z intensywniejszych ,,rozkmin" dopadła mnie po przeczytaniu tego oto punktu w poradach na pewnej stronie:


Pożądanie nie jest miłością. Miłość opiera się na czymś więcej, niż tylko na pociągu fizycznym. Oczywiście pociąg seksualny jest częścią miłości, ale miłość sięga znacznie głębiej. Miłość opiera się na trosce o drugą osobę, przyjaźni, zaufaniu i zaangażowaniu obu ze stron. Kiedy jesteś zakochana, czujesz, że masz przy sobie najbardziej zaufanego przyjaciela, do którego dodatkowo odczuwasz pociąg fizyczny. Miłość to wspólne uczucie pomiędzy dwojgiem ludzi, którzy chcą nawzajem sprawiać sobie radość. W miłości nie ma miejsca na zazdrość, konflikt, czy testowanie drugiej osoby. Miłość to pozytywne uczucie. Jeśli czujesz brak zaufania, zazdrość, agresję, jeżeli nie czujesz się bezpiecznie w swoim związku, to z pewnością nie jest to miłość. Miłość to całkowite oddanie swojego serca drugiej osobie. To pewność, że druga osoba będzie traktowała cię lepiej niż, ty sama potraktowałabyś siebie. Powinnaś czuć się dobrze będąc zakochaną, w żadnym wypadku nie możesz odczuwać wątpliwości. Miłość powinna sprawić, że chcesz stać się lepszym człowiekiem, ale w żadnym razie nie powinna prowadzić do zniszczenia tego, kim jesteś. Miłość to wspaniałe uczucie. Jeśli nie darzysz drugiej osoby takim uczuciem, jest to prawdopodobnie tylko pożądanie, przyjaźń bądź zauroczenie.



Jestem z moim partnerem już parę lat. Jest to mój pierwszy chłopak; a kiedy się poznaliśmy, od razu poczułam coś wyjątkowego bez względu na to, że wykraczał poza mój ,,ideał" i to dość mocno: nie był ani blondynem o niebieskich oczach, ani zapalonym sportowcem, a przez pierwszy tydzień naszej znajomości nie pamiętał nawet jak mam na imię. Pomimo tego, po upływie miesiąca byliśmy już parą. Od jakiegoś czasu pojawiają się u mnie wątpliwości, czy na pewno idę w dobrą stronę: czy aby nie angażuję się zbyt mocno i czy przez to nie tracę wszystkiego poza nim. Wszystkiego, co kiedy go stracę (wiadomo, różnie bywa) mogłoby procentować. Przyjaciół, pasji i innych. Zaczęłam być bardzo zazdrosna i zaborcza, swoją agresję wyładowując często na nim. Chociaż powoli to wszystko się uspokaja, zaczynam jakby mądrzeć, ale zostaje ta wątpliwość: czy go na pewno kocham? Czy nie popełniam jakiegoś dużego błędu, czy to nie jest zwykłe przyzwyczajenie, z którym potem będzie mi się tylko ciężej rozstać i przez to będę nieszczęśliwa? Być może, więc to co budowaliśmy przez ostatnie miesiące byłoby w tym przypadku tylko próbą zaspokojenia jakiejś potrzeby bliskości, z tymże niekoniecznie tej fizycznej, a po prostu potrzeby bycia przez kogoś kochanym i bycia w centrum czyjejś uwagi. Ostatnimi czasy kłóciliśmy się często o pierdoły, głównie o rzeczy, których nawet w tej chwili nie jestem w stanie sobie przypomnieć. Wzajemne oskarżenia, próby udowodnienia braku racji sobie nawzajem, robienie na złość... Właśnie na podstawie mojej sytuacji, zaproponowałabym trochę inną odpowiedź na drugie pytanie zawarte w temacie: Po pierwsze miłość raczej nie jest czymś co można by było opisać w kilkunastu zdaniach. Jest to coś tak złożonego i coś na co wpływa tyle różnych czynników, że nawet szkoda czasu na czytanie i szukanie na ten temat opinii w internecie. Nie rozumiem, jak można napisać w artykule, który czyta tak wiele młodych osób, często widzących w "ekspertach" na takich stronach źródło wiedzy, że w miłości nie ma szansy na jakąkolwiek wątpliwość, albo że zazdrość jest zupełnie niedopuszczalna, podobnie jak kłótnie? Przecież to bzdura! Każdemu może zdarzyć się wątpliwość, bo wszyscy jesteśmy tylko ludźmi; błądzimy i jest to część naszej natury. Żeby być czegoś pewnym, musimy to poznać, nauczyć się trochę na błędach, wynieść coś z nieprzyjemnych sytuacji. To, że czujemy się zazdrośni* o naszego partnera również wydaje mi się być normalne. Chcemy mieć go przy sobie, chcemy żeby uczucie trwało wiecznie i boimy się utraty naszego "skarbu". A kłótnie? Zdarzają się przecież każdemu - czasami z powodu różnicy charakterów albo poglądów. Będąc w związku nie trzeba się przecież zgadzać we wszystkim ze swoim partnerem*. Reasumując: gdybym sugerowała się poradą w tym guście na pewno nie kochałabym swojego chłopaka. Dzisiaj spędziłam z nim cudowny dzień, a kiedy przyszedł moment, w którym na chwilę przysnął, a więc widziałam go takiego spokojnego i wyciszonego pomyślałam sobie, że głupia byłabym gdybym przez chwilową wątpliwość bez większego zastanowienia zostawiła go. Jest moim najlepszym przyjacielem i kimś jedynym w swoim rodzaju: kto zawsze pomoże, niezależnie od tego, czy aktualnie jesteśmy na siebie źli, albo rozżaleni z powodu jakiegoś nieporozumienia. Zobaczymy, co przyniesie los, powoli jednak dochodzę do tego, że nie ma co za bardzo przejmować się przyszłością, na zasadzie: ,,co to będzie?", bo w ten sposób tracimy teraźniejszość. *Wszystko oczywiście granicach zasad moralnych, dobrego smaku i rozsądku. Zastanawiam się nad tym już trochę czasu i jestem ciekawa na ile ktoś kto jest już w związku (lub i nie) może potwierdzić, albo zaprzeczyć temu co napisałam. Jeśli macie jakieś zdanie na ten temat, piszcie - być może moje zdanie wzbogaci się o jakieś inne przeżycia.

zapraszam na mój instagram: blogprawiecodzienny

komentarze

  1. Wszystko dzięki równowadze uczuć ;) Myślę, że masz rację. Kłótnie i zazdrość oczywiście z umiarem. Choć uważam, że wiele par tłumaczy sobie cotygodniowe kłótnie "och przecież w każdym związku są spory" Póki nie krzywdzi to drugiej osoby. Nadmiar negatywnych emocji jest niszczący. Niestety nie mam odpowiednich kwalifikacji, by wypowiadać się na temat związków a tym bardziej zazdrości dlatego jeśli Cię to interesuje to polecam wypowiedzi Roberta Marchela. Wiem, że uważasz, że nie warto słuchać "mądrości internetu", ale czasem to na prawdę otwiera oczy :D

    Świetny temat można o nim pisać w nieskończoność. ;)
    Często kłócę się sama ze sobą jak patrzeć na miłość... Czy to właśnie umysł nami kieruje czy to jakaś "magiczna siła". Jedno jest pewne, że uczucia to coś niesamowitego i sprowadzanie tego do zwykłego równania matematycznego jest głupotą ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń